Aktualności

OZZL czyli odreagowanie komunizmu przez lekarzy - refleksje osobiste na 25 lecie Związku

25 lecie OZZL – refleksje osobiste przewodniczącego ZK OZZL  

Odreagowanie komunizmu                             

Powstanie Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy było – bez wątpienia – odreagowaniem komunizmu przez lekarzy. Co najmniej kilka aspektów tego odreagowania widać w OZZL: w  jego programie, jego statucie, jego faktycznych działaniach. 

Przede wszystkim OZZL miał być (i faktycznie stał się) odrębnym i autentycznym reprezentantem zawodu lekarza. Dotychczas bowiem (za „komuny”) nie było odrębnej reprezentacji zawodowej lekarzy, a jedynie reprezentacja wszystkich „pracowników służby zdrowia”. Było to rozwiązanie zamierzone i celowe, jako element budowania przez komunistów „nowego człowieka” z opacznie pojętą równością, bez uwzględniania naturalnych różnic, hierarchii itp. Dlatego komuniści zlikwidowali i samorząd lekarski, i odrębny związek zawodowy lekarzy, skupiając wszystkich w związku zawodowym pracowników służby zdrowia, podległym CRZZ – Centralnej Radzie Związków Zawodowych.

OZZL był – bodaj – pierwszym ogólnopolskim związkiem zawodowym zawodu medycznego, który wyłamał się po roku 1989 z tego schematu. Później poszły następne, w tym zwłaszcza największy z nich – OZZPiP. NSZZ Solidarność i niektórzy koledzy lekarze, zwłaszcza działacze izb lekarskich, nie zrozumieli intencji założycieli OZZL i potraktowali powstanie naszego związku jako akt wrogi wobec „ruchu antykomunistycznego”. Był to paradoks, bo OZZL w swoim programie, w podejściu do zawodu lekarza i w wielu swoich działaniach, był bardziej „antykomunistyczny” niż „Solidarność” i izby lekarskie.

Ewidentnym przejawem odreagowania „komuny” przez założycieli OZZL był statut związku i podejście do zawodu lekarza. Według OZZL, lekarz miał być – docelowo – zawodem wolnym, czyli prywatnie praktykującym i podpisującym dobrowolne kontrakty z: pacjentami, firmami ubezpieczeniowymi, szpitalami, innymi podmiotami. Statut został skonstruowany odpowiednio do powyższego założenia. Stąd niespotykane w innych związkach nazewnictwo: organizacja terenowa (która w przyszłości miała skupiać lekarzy nie tyle z poszczególnych zakładów pracy, co z odpowiedniego terenu geograficznego) oraz możliwość tworzenia tych organizacji przez lekarzy wyłącznie praktykujących prywatnie. Ten ostatni zapis został wykreślony ze statutu OZZL przez sąd po paru latach jego obowiązywania z powództwa i na wniosek jednego z dyrektorów szpitali.

Najbardziej jednak widocznym przejawem odreagowania lekarzy (którzy zakładali OZZL) na dotychczasowy ustrój, był program związku. Trzeba bowiem mocno podkreślić, że OZZL nie był, i nadal nie jest, tradycyjnym – wyłącznie roszczeniowym – związkiem zawodowym, ale ma też konstruktywnie sformułowany program zmian w całym systemie ochrony zdrowia. OZZL zaproponował oparcie organizacji i finansowania ochrony zdrowia na zasadach rynkowych. Finasowaniem miały się zająć konkurujące ze sobą dobrowolne firmy ubezpieczenia zdrowotnego, a organizacja lecznictwa miała być oparta na wolnej konkurencji i wolnych cenach. Związek proponował również, aby osobom, których nie stać na wykupienie ubezpieczenia zdrowotnego, pomagało państwo.

Z czasem „rynkowy radykalizm” programu związkowego uległ pewnemu złagodzeniu, ale zasadnicze elementy, warunkujące zachowanie ekonomicznego rozsądku, pozostały: nakłady publiczne na lecznictwo muszą odpowiadać zakresowi świadczeń bezpłatnych; ceny za świadczenia muszą odpowiadać faktycznym (przeciętnym) kosztom; szpitale i inne podmioty muszą zarabiać pieniądze sprzedając swoje usługi, a nie otrzymywać je w formie budżetu; musi być wolna konkurencja między tymi podmiotami, a forma własności nie powinna mieć tutaj znaczenia. OZZL konsekwentnie też podkreślał, że nie uda się zbilansować nakładów z wydatkami, jeśli zrezygnuje się z jakiejś formy motywowania pacjentów do racjonalnego korzystania ze świadczeń zdrowotnych, np. w postaci współpłacenia za niektóre świadczenia, zwłaszcza za te, które mogą być łatwo nadużywane.

Taki rynkowy program zmian w ochronie zdrowia nie powinien dziwić. W roku 1991, kiedy powstawał OZZL, wszyscy (i lekarze, i pacjenci, i politycy) mieli jeszcze świeżo w pamięci, jak wyglądała budżetowa, państwowa, „socjalistyczna służba zdrowia”. Pieniądze otrzymywane przez placówki medyczne nie miały żadnego związku z wykonywaną przez nich pracą, efektywność była bardzo niska, podobnie jakość pomocy medycznej. Dlatego praktycznie wszyscy, łącznie z politykami postkomunistycznymi, chcieli jak najszybciej zerwać z tamtym modelem służby zdrowia i wprowadzić jej „ekonomizację”.  Dzisiejsza tęsknota niektórych polityków za budżetową służbą zdrowia, jaka istniała „za komuny” oznacza, że albo nie pamiętają tamtych czasów bo byli za młodzi, albo mają jakiś wyidealizowany jej obraz, który zapamiętali z PRL-owskiej propagandy.

Dynamika i niestandardowość

OZZL został stworzony oddolnie, przez zwykłych lekarzy, nie mających wcześniej żadnego związkowego doświadczenia, nie powiązanych z żadnymi układami, nie należących do żadnych partii. Byli to głównie ludzie stosunkowo młodzi. Większa część założycieli OZZL oraz członków pierwszych władz krajowych i regionalnych OZZL miała po 30-40 lat. Pewnie stąd wynikała dynamika działań OZZL oraz przełamywanie dotychczasowych schematów.

Działania te od początku prowadzone były dwutorowo: z jednej strony dążyliśmy do zmiany systemu ochrony zdrowia w kierunku rynkowym, z drugiej – działaliśmy na rzecz poprawy wynagrodzeń lekarskich w tym systemie, który jest. Stąd niektórzy zarzucali nam „rozdwojenie jaźni”. Jednego dnia domagaliśmy się bowiem wolnych cen i wolnego rynku, drugiego lepszej „siatki płac” dla lekarzy, ustalanej przez ministra zdrowia.

Ilość działań, jakie podejmował OZZL, i ich różnorodność, jest ogromna. Najważniejsze z nich chcę tutaj przypomnieć, bo pojawiają się ostatnio wśród niektórych lekarzy głosy, że „OZZL nic nie zrobił”.  Będąc przez 25 lat przewodniczącym Zarządu Krajowego OZZL, znam wszystkie te akcje, uczestniczyłem w nich i dobrze je pamiętam.

Akcje protestacyjne i roszczeniowe – w ogromnej większości ogólnokrajowe:

  • inspiracja lekarzy w poszczególnych zakładach pracy do wdrożenia dziesiątków tysięcy działań na szczeblu lokalnym w obronie swoich interesów pracowniczych,
  • stemplowanie wszystkich dokumentów chorego pieczątką „protest OZZL”,
  • niewypisywanie druków zwolnień („strajk na druku L-4”, jak to określiła jedna z gazet), 
  • podejmowanie działań na rzecz podpisania ponadzakładowego układu zbiorowego pracy dla lekarzy,
  • grupowe wykorzystanie urlopu „na żądanie” jako forma akcji protestacyjnej,
  • strajk „ostrodyżurowy” – trzy ogólnokrajowe akcje w latach 1996-97, 2006, 2007 oraz niezliczona ilość akcji lokalnych,
  • grupowe, zorganizowane zwalnianie się z pracy (pierwsza akcja w pogotowiu w Łomży w roku 1997), największy zasięg w roku 2007: około 70 szpitali,
  • „strajk włoski”,
  • „strajk statystyczny” polegający na niewypełnianiu kart statystycznych – wspólnie z izbami lekarskimi,
  • częściowe niewypełnianie aktów zgonów (poza częścią pozwalająca na pochówek),
  • „kartki na zdrowie” – rozkolportowanie miliona komunopodobnych bonów reglamentacyjnych na świadczenia zdrowotne na rok 2001,
  • strajk głodowy,
  • utworzenie KOROZ – Komitetu Obrony Reformy Ochrony Zdrowia, skupiającego różne związki zawodowe pracowników służby zdrowia oraz samorządy zawodowe i wspólne akcje protestacyjne różnych zawodów medycznych,
  • masowe wypisywanie pacjentom „zielonych recept” umożliwiających nabycie leków bezpłatnie,
  • niewypełnianie kart rozliczających wykonanie świadczeń przez szpital, co uniemożliwiało uzyskanie pieniędzy z NFZ,
  • manifestacje ogólnokrajowe – pierwsza w roku 1995, ostatnia w 2016 – organizowane przez OZZL samodzielnie, współorganizowane przez OZZL, oraz inne, popierane przez OZZL poprzez delegowanie swoich przedstawicieli,
  • współorganizowanie (wraz z FEMS) manifestacji przed siedzibą Parlamentu Europejskiego w Strasburgu w sprawie dyrektywy UE o czasie pracy, 
  • liczne pikiety głównie przed siedzibą MZ, część z nich w międzynarodowym gronie (FEMS),
  • marsze, manifestacje i pikiety lokalne,
  • protest „pieczątkowy” przeciwko zapisom ustawy refundacyjnej,
  • wnioski do Trybunału Konstytucyjnego (w sumie kilkanaście), dotyczące  zarówno pracy lekarzy (np. dyżury, czas wolny, wykonywanie zawodu, ochrona praw nabytych) jak i systemu opieki zdrowotnej (np. brak  kryteriów rozstrzygania konkursu ofert w kasach chorych, itp.),
  • pozwy sądowe (w sprawie dyżurów, godzin nadliczbowych, dodatków za pracę nocną, dyskryminacji płacowej specjalistów, braku przestrzegania dyrektywy UE o czasie pracy, itp.),
  • liczne wnioski do PiP,
  • wystąpienia do NIK o przeprowadzenie kontroli NFZ w zakresie wyceny świadczeń lekarskich,
  • interwencje w Międzynarodowej Organizacji Pracy,
  • skarga do Komisji Europejskiej w sprawie nieprzestrzegania dyrektywy UE o czasie pracy,
  • interwencja u przewodniczącego Parlamentu Europejskiego,
  • doniesienia do prokuratury na działania dyrektorów szpitali lub inne podmioty (ostatnio – na działania NFZ).

Działania proreformatorskie:

  • udział w Społecznej Komisji Zdrowia przy NSZZ Solidarność, przygotowującej projekt ustawy o kasach chorych,
  • udział w wielu konferencjach dotyczących funkcjonowania systemu ochrony zdrowia w Polsce,  
  • stworzenie społecznego projektu ustawy zmieniającej ustawę o kasach chorych (usprawniającej funkcjonowanie tej instytucji), zebranie (wspólnie  z izbami lekarskimi) ponad 100 tysięcy podpisów pod projektem,
  • stworzenie własnego projektu ustawy zmieniającej ustrój ochrony zdrowia,  prezentacja projektu w Komisji Zdrowia Sejmu RP,
  • powołanie Porozumienia Środowisk Medycznych, skupiającego ekspertów, pracowników, menedżerów i polityków popierających związkowy program zmian w ochronie zdrowia,        
  • zlecanie i przeprowadzanie badań opinii społecznej, dotyczących różnych aspektów funkcjonowania systemu ochrony zdrowia (np. dyżurów lekarskich, współpłacenia przez pacjentów, itp.)
  • zamówienie (i zrealizowanie) ogłoszeń płatnych w najważniejszych dziennikach (gazetach)  kraju na temat najbardziej istotnych problemów ochrony zdrowia,
  • akcje plakatowe i ulotkowe,
  • akcje happeningowe, np. przekazywanie „zestawów do samoleczenia”, wysyłanie listów od pacjentów do prezesa NFZ, listów do marszałka Sejmu,
  • liczne publikacje członków ZK OZZL w prasie medycznej i ogólnej,
  • udział w licznych audycjach telewizyjnych i radiowych, niektóre z nich  udostępnione „na wyłączność” dla OZZL (np. w Radiu Maryja),
  • udział w ruchu na rzecz JOW (zmiana ordynacji wyborczej traktowana jest przez OZZL jako warunek umożliwienia merytorycznej dyskusji politycznej dotyczącej ochrony zdrowia).

OZZL jako inspiracja

Wiele inicjatyw, które wyszły z OZZL, zostało zrealizowanych w pełni przez innych. Najlepszym przykładem jest powołanie Porozumienia Zielonogórskiego, jako organizacji skupiającej prawie wszystkich lekarzy POZ podpisujących kontrakty z NFZ. Już w roku 1999, gdy powstały kasy chorych, OZZL rzucił hasło „monopol na monopol”, wzywając do tworzenia organizacji (zrzeszeń, stowarzyszeń) jednolitych pod względem członkowskim, np. obejmujących jedną specjalizację lekarską, i – w miarę możliwości – wszystkich przedstawicieli danej specjalizacji. W ten sposób wyodrębnił się z OZZL związek zawodowy anestezjologów, a parę lat później powstało PZ. Mimo wielu prób nie udało się powtórzyć ich sukcesu z innymi specjalnościami, chociaż pewne osiągnięcia ma też niewielki Związek Zawodowy Neonatologów.

Odmianą realizacji hasła „monopol na monopol” było tworzenie niepublicznych zakładów opieki zdrowotnych, mających monopol już nie w całym kraju, ale lokalnie w szpitalu lub województwie. Powstało wiele takich przedsięwzięć. Swego czasu na stronie internetowej OZZL funkcjonowała odrębna zakładka ze szczegółową instrukcją, jak założyć nzoz. OZZL organizował liczne spotkania na ten temat z lekarzami.

Myślę, że powstanie OZZL i jego działania były też inspiracją dla innych do powołania odrębnych związków zawodowych skupiających określony zawód. Jest bowiem oczywiste, że przedstawiciele danego zawodu lepiej będą reprezentować swoich członków, niż wielkie centrale związkowe obejmujące wiele zawodów albo nawet i branż. Największym takim jednozawodowym związkiem jest Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, którego założycielki wprost przyznawały się do inspiracji OZZL-em.

Dokonania, sukcesy, porażki

Założyciele OZZL postawili przed związkiem dwa zasadnicze cele: doprowadzić do zmiany systemu ochrony zdrowia w Polsce na taki, który uwzględniałby mechanizmy rynkowe, a przynajmniej te podstawowe, i najprostsze zasady ekonomii, oraz doprowadzić do sytuacji, gdy wynagrodzenie lekarza specjalisty będzie wynosić co najmniej 3,5 „średniej krajowej” (później ten wskaźnik, podobnie jak wskaźniki dotyczące lekarzy bez specjalizacji, zostały przez OZZL nieco zmienione aby dopasować je do postulatów izb lekarskich).

Czy te cele zostały osiągnięte? Gdyby odpowiedzieć na to pytanie na podstawie wypowiedzi przedstawicieli Rządu RP (obojętnie – tego czy poprzedniego) należałoby uznać, że OZZL odniósł wielki sukces i osiągnął oba cele „z nawiązką”. Rządzący twierdzą bowiem, że publiczna ochrona zdrowia jest nie tylko „urynkowiona” ale nawet „nazbyt urynkowiona”, a lekarze są pierwsi na liście najlepiej wynagradzanych zawodów w naszym kraju.

W rzeczywistości – w odniesieniu do lekarzy i OZZL – nie jest tak różowo. Pewne elementy rynkowe zostały co prawda wprowadzone do publicznej ochrony zdrowia, ale „urynkowienie” jest jedynie wybiórcze i fragmentaryczne. Jednak nawet w tak ułomnej postaci spowodowało ono  powstanie tu i ówdzie „wysp” normalności, gdzie nie ma kolejek do leczenia, jakość świadczeń jest na światowym poziomie, a lekarze zarabiają dobrze lub nawet b. dobrze. Tak jest w niektórych dziedzinach, jak kardiologia interwencyjna (nie wiadomo jak będzie po ostatnich obniżkach wyceny świadczeń), kardiochirurgia, dializoterapia, i być może w jakiejś jeszcze innej. To są te dziedziny, w których wycena świadczeń jest odpowiednia, a świadczenia nie są limitowane, lub limity – generalnie – odpowiadają potrzebom.

Wprowadzenie mechanizmów rynkowych (albo raczej: odstąpienie od sztywnych siatek płac dla lekarzy i zastosowanie kontraktowania w miejsce umów o pracę) spowodowało również, że zarobki lekarzy w niektórych specjalnościach wzrosły w istotny sposób. Dotyczy to tych specjalizacji, które są szczególnie deficytowe – w skali kraju lub lokalnie – i tych lekarzy, którzy potrafili i chcieli to wykorzystać. Generalnie jednak wynagrodzenia lekarzy zatrudnionych na podstawie umowy o pracę nie osiągnęły zakładanego przez OZZL poziomu. Jak wynika z danych MZ (zebranych do celów związanych z projektowaną ustawą o minimalnym wynagrodzeniu pracowników w podmiotach leczniczych) – przeciętne wynagrodzenie zasadnicze lekarza specjalisty wynosi 1,23 średniej krajowej, a zatem całkowite wynagrodzenie za cały etat pewnie ok. 1,5 średniej. Jest to poziom 2 razy niższy od zakładanego celu. Z drugiej jednak strony trudno zgodzić się z tezą, głoszoną przez niektórych lekarzy, że „OZZL nic nie osiągnął” w sprawie wzrostu płac lekarskich.

OZZL faktycznie nic nie osiągnął, jeśli chodzi o podpisanie jakiegoś porozumienia z rządem RP, które by dawało wszystkim lekarzom automatyczny i satysfakcjonujący wzrost wynagrodzeń. Nie udało się podpisać ponadzakładowego układu zbiorowego pracy (gdyż rząd odżegnał się od roli pracodawcy), nie udało się zmusić rządu do wprowadzenia takich regulacji, jak np. w Czechach lub na Słowacji, gdzie prawnie zagwarantowano lekarzom odpowiednią „krotność” średniego krajowego wynagrodzenia.

Jedynie nasze w strajki w roku 2006 przyniosły – nie tylko nam, ale wszystkim pracownikom służby zdrowia – automatyczne podwyżki o 30 procent, przyznane odpowiednią ustawą. Był to jednak wzrost z tak skrajnie niskiego poziomu, że do satysfakcji było bardzo daleko. Ostatnio minister zdrowia i nasz były kolega, wieloletni prezes NRL Konstanty Radziwiłł, zaproponował uchwalenie ustawy o minimalnych płacach w ochronie zdrowia, jednak stawki przydzielone lekarzom były tak niskie (1,23 średniej krajowej dla lekarza specjalisty, i to do osiągnięcia dopiero za 6 lat) że mogły zostać potraktowane jedynie jako obelga. 

Samorozwiązanie

Już przy powołaniu OZZL jego założyciele ogłosili, że ostatecznym celem związku jest jego… samorozwiązanie. Miałoby to nastąpić po wprowadzeniu postulowanego przez OZZL systemu opieki zdrowotnej, uwzględniającego  mechanizmy rynkowe. Taki system – z natury rzeczy – zapewniłby lekarzom odpowiedni status, również materialny, i uczyniłby związek zawodowy tworem niepotrzebnym. Są już teraz takie dziedziny i takie miejsca, gdzie ten scenariusz się zrealizował. Ci lekarze, którzy z tego korzystają, czasem narzekają, że „OZZL nic dla lekarzy nie zrobił”, ponieważ nawet nie wiedzą, że zawdzięczają ten stan – w dużej części – działalności OZZL.  Generalnie jednak, do samorozwiązania OZZL jeszcze chyba daleko.

Krzysztof Bukiel

29 lipca 2016