Aktualności

Jak to jest naprawdę - Oświadczenie OZZL

Komunikat dla mediów
w sprawie „zerwania” negocjacji przez OZZL oraz innych wydarzeń, komentarzy, opinii związanych ze strajkiem lekarzy.

W związku z pojawieniem się wielu opinii, komentarzy, stanowisk, wyrażanych przez przedstawicieli Rządu, przedstawicieli niektórych związków zawodowych i innych osób, dotyczących „zerwania” przez OZZL negocjacji, Zarząd Krajowy OZZL i Prezydium Krajowego Komitetu Strajkowego Lekarzy, przedstawia następujące stanowisko (uporządkowane tematycznie):


STANOWISKO


„Zerwanie” negocjacji przez OZZL.
Przewodniczący ZK OZZL – przed zapowiadanym spotkaniem w dniu 25 maja 2007 roku, zwrócił się z prośbą do Ministra Zdrowia, aby spotkanie miało charakter rozmów dwustronnych z udziałem stron – uczestników sporu: OZZL, jako organizatora strajków lekarzy i Ministra Zdrowia, jako reprezentanta Rządu. Jednocześnie Minister Zdrowia został poinformowany, że OZZL nie weźmie udziału w rozmowach dotyczących warunków zakończenia strajku, jeśli w rozmowach będą uczestniczyć inne związki zawodowe. Pomimo tego, na spotkanie w dniu 25 maja, MZ zaprosiło oprócz OZZL także inne związki zawodowe. Minister Zdrowia poinformował, że taka była decyzja Premiera RP, który uznał, iż wymaga tego prawo o „dialogu społecznym”.

Przyczyny, które zdecydowały o braku zgody OZZL na negocjowanie warunków zakończenia strajku lekarzy z udziałem innych związków zawodowych mają charakter ideowy i praktyczny.

Przyczyna ideowa:
Lekarze w Polsce są – już od przełomu lat 40 i 50-tych ub. wieku - traktowani przedmiotowo jeśli chodzi o warunki ich zatrudnienia, pracy i wynagradzania. Po przejęciu władzy przez komunistów, lekarza traktowano jako element wrogi wobec nowej władzy i nowego ustroju i chciano obniżyć jego rangę i prestiż społeczny, a przez to zniwelować znaczenie jego głosu w dyskusji dotyczącej przyszłości Kraju. Zakazano lekarzom w Polsce tworzyć odrębny związek zawodowy, a izby lekarskie zlikwidowano. Taki stan rzeczy trwał przez lat 40. Gdy u schyłku komunizmu reaktywowano izby lekarskie, a po jego upadku pozwolono na tworzenie odrębnego związku zawodowego, lekarze w Polsce mieli nadzieję, że staną się podmiotem w dyskusji dotyczącej warunków ich pracy i płacy. Tak się jednak nie stało. Izby lekarskie nie mają prawa negocjowania warunków wynagradzania lekarzy, a związkowi zawodowemu lekarzy nigdy nie zezwolono na samodzielność, tworząc pokrętne przepisy. Już w roku 1995, gdy – na podstawie ówczesnych przepisów o układach zbiorowych pracy - OZZL wystąpił do rządu z wnioskiem o podpisanie odrębnego dla zawodu lekarza układu zbiorowego pracy, sprzeciwiły się temu solidarnie inne „wielkie” związki zawodowe ( OPZZ i Solidarność), zyskując – bezprawne – poparcie rządu ( wtedy SLD –PSL), co doprowadziło do blokady prac nad układem. Aby zrozumieć absurdalność tej sytuacji i uprzedmiotowienie lekarzy, wystarczy uzmysłowić sobie, że układ zbiorowy pracy dla lekarzy chciał wtedy negocjować (m. innymi) przedstawiciel OPZZ – z zawodu nauczyciel.
Innym sposobem uprzedmiotowienia lekarzy – na poziomie zakładu pracy jest prawo o tzw. reprezentatywności zakładowej związków zawodowych. Uznaje ono za reprezentatywne te organizacje związkowe, które skupiają co najmniej 10 % wszystkich pracowników zakładu pracy, co – z definicji – wyklucza związek zawodowy lekarzy, gdyż lekarze z reguły stanowią mniej niż 10% pracowników szpitali. Jeśli związek zawodowy nie ma cechy tzw. reprezentatywności zakładowej, nie ma prawa weta wobec treści zakładowego układu zbiorowego pracy. To oznacza prawnie, że związki zawodowe skupiające wszystkich innych pracowników w szpitalu, mogą bez przeszkód ustalić płace dla lekarzy w dowolnej wysokości.
OZZL nie zgodzi się na dalsze przedmiotowe traktowanie lekarzy – pracowników. Nasz sprzeciw wobec uczestnictwa innych związków w negocjacjach dotyczących warunków zakończenia strajku i płac dla lekarzy był zatem walką o obronę godności i podmiotowości zawodu lekarza.
Tutaj godzi się przypomnieć, że OZZL nie ubiegał się, ani nie był zapraszany do wzięcia udziału w negocjacjach kończących strajk pielęgniarek w roku 2000 czy wcześniejsze strajki NSZZ Solidarność (np. strajk głodowy ok. roku 1995).
Warto również pamiętać, że Premier RP, Jarosław Kaczyński nie widział nic złego, ani nieprawnego w swoich rozmowach wyłącznie z ZNP, bez udziału innych związków zawodowych, wchodzących w skład Komisji Trójstronnej, w sprawach dotyczących protestu nauczycieli, organizowanego przez ZNP.

Przyczyna praktyczna:
Wspólne uczestnictwo związków zawodowych w rozmowach dotyczących postulatów płacowych lekarzy służyła rządzącym do obniżenia „pozycji negocjacyjnej” lekarzy, poprzez przeciwstawienie ich postulatów postulatom innych grup zawodowych. Jest to znany i dobrze opisany manewr negocjacyjny. W wyniku takiego zabiegu, wynegocjowana wysokość podwyżek nie tylko dla lekarzy, ale dla wszystkich innych zawodów medycznych byłaby mniejsza.

Czy OZZL sprzeciwia się wzrostowi wynagrodzeń innego personelu medycznego.
OZZL uważa, że podwyżki płac powinni otrzymać przedstawiciele wszystkich zawodów medycznych, zgodnie z postulatami ich związków zawodowych. Jeśli nie zostało to ujęte w treści żądań, będących podstawą sporów zbiorowych prowadzonych przez OZZL z pracodawcami, to wynika to li tylko z powodów pranych. Związek zawodowy w sporze zbiorowym reprezentuje tylko swoich członków i ewentualnie tych innych pracowników, którzy go (związek) do tego upoważnią. Spór zbiorowy, prowadzony przez OZZL z żądaniami dotyczącymi płac np. pielęgniarek mógłby zostać uznany za nielegalny.

1 mld złotych z NFZ na podwyżki wyłącznie dla lekarzy.
OZZL stoi na stanowisku, że 1 mld złotych nadwyżki w przychodach NFZ powinien zostać przyznany na podwyżki dla lekarzy od 1 października 2007 roku, a podwyżki dla innego personelu medycznego powinny być z innego źródła lub obowiązywać od 01 stycznia 2008r. Taki postulat ma uzasadnienie praktyczne. 1 mld złotych na podwyżki dla lekarzy pozwoli na spełnienie (w przybliżeniu) postulatów płacowych OZZL i będzie stanowił zobowiązanie podjęte przez rządzących, że nakłady na opiekę zdrowotną w roku przyszłym istotnie wzrosną – do 5% PKB, tak aby zrealizować podwyżkę dla lekarzy i dla pozostałego personelu medycznego. Gdyby dzisiaj z kwoty 1 mld złotych przyznać podwyżkę dla wszystkich zawodów medycznych, kwota podwyżki byłaby na tyle mała, że nie zmusiłaby rządzących do istotnego wzrostu nakładów na ochronę zdrowia w roku przyszłym.

11 mld złotych na podwyżki rocznie dla wszystkich pracowników.
Nie wiadomo skąd się wzięła kwota 11 mld złotych rocznie na postulowane podwyżki dla personelu medycznego. Szacunki OZZL przewidują ok. 4mld rocznie na podwyżki dla lekarzy. Wiceminister Zdrowia pani Wacława Wojtala na posiedzeniu Senackiej Komisji Zdrowia poświęconej korupcji wspominała, że MZ ocenia, iż na postulowane podwyżki potrzebna jest kwota 6-8 mld złotych rocznie. Tutaj trzeba przypomnieć, że liczba osób zatrudnionych w ochronie zdrowia spada i że część tych osób nie stanowi personelu medycznego, a ich wynagrodzenia podlegają regulacjom rynkowym (np. personel techniczny, administracyjny, zarządzający). Zgodnie z informacjami GUS ( Podstawowe dane z zakresu ochrony zdrowia w 2005r. Warszawa 2006, dostępne na stronie internetowej GUS) ilość pracowników medycznych wynosi ok. 322 tysiące, z farmaceutami, zatrudnionymi w aptekach szpitalnych i otwartych.

1 mld złotych na podwyżki zamiast na leczenie.
Prezes NFZ i niektóre inne osoby próbują przeciwstawić sobie tę samą rzecz: koszty leczenia i płace dla tych, którzy leczą. Trzeba sobie jasno uświadomić, że nie ma leczenia bez lekarzy, pielęgniarek, położnych, techników medycznych, diagnostów laboratoryjnych. Leczenie jest usługą, której najważniejszym elementem jest ludzka praca. Jeżeli domaganie się sprawiedliwych płac dla personelu medycznego oznaczać ma ograniczenie leczenia, to dowodzi jedynie tezy, którą OZZL głosi od lat, iż służba zdrowia w Polsce funkcjonuje tylko dzięki wyzyskowi ekonomicznemu personelu medycznego. Jeśli ten wyzysk znieść, funkcjonowanie służby zdrowia staje pod znakiem zapytania.
Gdyby przyjąć tezę Prezesa NFZ za słuszną, należałoby pozbyć się wszystkich lekarzy i innych pracowników medycznych, a wtedy wszystkie pieniądze NFZ można by przeznaczyć na leczenie.
Dodatkowo trzeba zauważyć, ze według informacji uzyskanych przez OZZL, pieniądze z nadzwyczajnych nadwyżek NFZ nie były planowane na zwiększenie ilości świadczeń finansowanych przez NFZ, a przynajmniej nie tylko na to.

Udział OZZL w rozmowach organizowanych przez wicepremiera Gosiewskiego.
OZZL nie otrzymał – jak dotąd - w żadnej formie zaproszenia do udziału w rozmowach z wicepremierem Gosiewskim. Niewykluczone, iż premier Gosiewski myli OZZL z innym związkiem zawodowym, bo wielokrotnie używał innego określenia mówiąc o związku zawodowym reprezentującym lekarzy.

Oświadczenie Prezydenta o „najwyższej podwyżce w historii polskiej służby zdrowia po roku 1989”
OZZL nie neguje faktu, że znacząca część lekarzy otrzymała w ubiegłym roku podwyżkę płac, która w ujęciu procentowym może się wydawać duża. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że:
• nie wszyscy lekarze tę podwyżkę otrzymali (np. nie otrzymali jej lekarze stażyści, rezydenci, czyli lekarze odbywający specjalizację, lekarze zatrudnieni w zakładach budżetowych, nie uzyskujących swoich przychodów z NFZ, jak sanepidy, stacje krwiodawstwa itp.)
• nie wszyscy otrzymali 30% podwyżki, wielu otrzymało mniej lub dużo mniej,
• kwota wyjściowa była tak mała, iż nawet 30% podwyżka nie zmieniła zasadniczo statusu materialnego lekarza – pracownika. Przykładowo można podać, że lekarz specjalista w szpitalu w Stargardzie Szczecińskim zarabia miesięcznie netto – łącznie ze wszystkimi dodatkami, w tym 20 % dodatkiem za 20 letni staż pracy – 2 tysiące złotych.

OZZL już w roku ubiegłym zapowiadał, iż ostatecznym celem związku jest istotna poprawa wynagrodzeń lekarskich i że podejmie dalsze działania w tym celu. Przypominamy, iż w odpowiedzi na to rząd powołał tzw. międzyresortowy zespół, którego prace zakończyły się jednak niczym. Obecny strajk został oficjalnie zapowiedziany w listopadzie roku 2006. Od tej pory rządzący otrzymali od OZZL kilkanaście różnych wystąpień. Ich zaskoczenie obecnym strajkiem jest jedynie miarą ich lekceważenia naszych dotychczasowych wystąpień.
Ma jednak rację Prezydent RP, mówiąc, że w obecnym strajku nie chodzi tylko o podwyżki płac. Faktycznie chodzi o coś więcej – o godność zawodu lekarza i o naprawę polskiej służby zdrowia.

Czy strajk lekarzy ma charakter polityczny.
Oskarżenia o polityczne podłoże strajku lekarzy jest absurdalne i stanowi obronę rządzących wobec braku argumentów merytorycznych. OZZL pierwszy strajk o podobnym do obecnego charakterze („ostry dyżur”) zorganizował w grudniu 1996 roku, gdy premierem był Włodzimierz Cimoszewicz z SLD, który – wówczas – także oskarżał nas o „polityczny charakter” strajku. Również wcześniej OZZL organizował ogólnopolskie akcje protestacyjne, a nawet strajki, ale o innymi nieco charakterze (administracyjne, „strajk na druku L4”). Informacje o dotychczasowym działaniu OZZL są dostępne na stronie internetowej związku w opracowaniu „Determinacja i upór” – kalendarium 15 lecia OZZL http://www.lekarzpolski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=172&Itemid=241&lang=pl

Zarzuty, że o politycznym charakterze strajku lekarzy świadczy spotkanie OZZL z szefem SLD, wicemarszałkiem Sejmu Wojciechem Olejniczakiem w dniu 24maja 2007 roku są nieuzasadnione. Było to kolejne z serii spotkań, jakie od paru dni odbywają przedstawiciele OZZL z różnymi partiami. Jest to realizacja inicjatywy zgłoszonej przez OZZL do Pana Prezydenta i przewodniczących wszystkich klubów parlamentarnych aby sprawy służby zdrowia uczynić przedmiotem ponadpartyjnego porozumienia. Doradca Prezydenta RP ds. zdrowia pan dr Tomasz Zdrojewski przekazał nam sugestię Prezydenta, aby odbyć takie spotkania przed planowanym spotkaniem w Kancelarii Prezydenta RP.

Krzysztof Bukiel – przewodniczący ZK OZZL